Kraj bez prezydenta
Jan Wszołek / 28.09.2006 09:32
Żyjemy w kraju, w którym nie funkcjonuje zapisany w konstytucji rozdział władzy prezydenta i premiera. Tych, którzy mieli jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, musi przekonać zachowanie głowy państwa w związku z aferą "korupcji politycznej".
Między urzędem prezydenta i premiera powstała swoista bliźniacza unia personalna - chyba jedyny taki przypadek w historii świata. Co ciekawe, rzeczywista władza nie spoczywa w rękach głowy państwa, ale kręcącego wszystkim premiera.
Dwójka niezłomnych staje teraz przed opinią publiczną zbulwersowaną zachowaniem polityków partii rządzącej i zamiast przyznać, że zapędzili się w walce o władzę, gwałcąc zasady etyki i demokracji. W demokracji nie chodzi tylko o zdobycie każdym kosztem większości w celu realizacji własnych obsesji. Nie chodzi tylko o czystą władzę większości, ale wymagane jest też poszanowanie mniejszości. To przecież oni przekonywali, że chodzi im o rewolucję moralną i IV RP.
Nasz kolektywny premiero-prezydent jest przekonany o swojej racji w każdej sytuacji, nie przyjmuje krytyki, a gdy taka się pojawia natychmiast obdarza ją etykietką "układu". Premiero-prezydent Kaczyński wie i powtarza to, że winę ponosi Platforma Obywatelska, która wiele miesięcy temu nie weszła do rządu na warunkach Prawa i Sprawiedliwości.
Jeśli ktoś polemizuje z premierem, szarga jednocześnie opinię głowy państwa. Jeżeli ktoś dosadnie określi premiero-prezydenta w niskonakładowym pisemku, obraża całe państwo. Państwo to tupie wtedy nogą i za nic nie wychyli nosa poza swoje granice, aby porozmawiać z głowami innych państw - one też pewnie są z układu i powiązane ze starymi służbami inspirującymi obraźliwe artykuły w zagranicznej prasie.
Premiero-prezydent nie pojmuje tajników funkcjonowania gospodarki. Wydaje mu się, że prywatyzacja państwowych spółek jest zdradą, a wzrost gospodarczy utrwala się likwidując WSI. Chociaż możliwe jest, ze najważniejsze osoby w państwie nigdy o gospodarce nie pomyślały, bo niby co w niej takiego interesującego - nie ma to jak walka z układem. Co gorsza, premiero-prezydent z Prawa i Sprawiedliwości nie rozumie czym są instytucje państwa prawa. Robi wrażenie staruszki z granatem w ręku mówiącej: „Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.
Premiero-prezydencie stojący na gruzach IV RP - pora się odmeldować!